Negacja własności gruntem pod krwawą rewolucję
Jednym z najbłyskotliwszych wykładów pierwszego dnia konferencji były „Prawa własnościowe w historii Rosji i Polski”, które przybliżył słuchaczom dr Władysław T. Kulesza z Uniwersytetu Warszawskiego. W barwnej i niezwykle ciekawej opowieści pokazał on podejście do własności na terenie Rosji i Polski na przestrzeni tysiąclecia. Ewolucja praw dotyczących własności na terenie Polski miała znaczące momenty, wśród których warto wymienić pochodzącą z 1588 roku konstytucję o wpisach regulującą sprawę hipotek czy Kodeks Napoleoński dla Księstwa Warszawskiego, którego zapisy w dziedzinie praw własnościowych okazały się jednakże ułomniejsze niż polskie prawo z 1588 roku. W roku 1918 dochodzi do tego kodeks zobowiązań i handlowy i przygotowane w 1937 prawo rzeczowe, którego wprowadzenie uniemożliwiła agresja narodowych socjalistów z Niemiec i socjalistów sowieckich. W 1952 roku pojawia się konstytucja PRL, która sankcjonuje barbarzyńskie prawa kraju komunistycznego i dzieli własność wedle ideologicznych kryteriów, wedle których istnieje własność osobista, będącą najmniej godną uwagi formą posiadania. Dopiero rok 1989 przywraca tradycyjne pojęcie własności.
Władysław Kulesza Tymczasem w Rosji od zarania władza może wszystko. Pojęcie własności już od zarania zanika. Nawet rosyjska szlachta ziemię ma do użytkowania do śmierci. Co stanie się później z potomkami, zależy od kaprysu cara. Przesiedlenia, wywłaszczenia i traktowanie każdego poddanego jak niewolnika, z którym można zrobić wszystko, nie bacząc na jego godność, jest cechą ustroju panującego w Rosji. Wymieniany jako wzór cywilizacyjny Piotr Wielki nacjonalizuje ziemię. Spadek można, o ile car pozwoli, przekazać tylko jednemu dziecku. Stąd późniejszy dekret Lenina o zniesieniu spadkobrania nie był niczym nadzwyczajnym.
Ziemia jest w użytkowaniu pozornego właściciela, ale ani las ani pasieka nie są jego. Zachowane ogłoszenie w gazecie z 7.10.1853 roku mówi, że dokonywana jest sprzedaż majątku – dziewczyna, chłopka, za 41 rubli srebrem na pokrycie długów żony. Para wołów i koń kosztowały 60 rubli. Na przestrzeni historii Rosji miało miejsce unicestwienie zasad państwa cywilizowanego. Prawo rosyjskie pozbawione zostało, w wyniku odwrócenia się od Rzymu i najazdu Mongołów w 1226 roku, ducha rzymskiego. Fundament prawa jakim jest sprzęgnięcie wolności i własności został tam przekreślony. Stąd gleba pod rewolucję co znakomicie oddaje tytuł książki Jana Kucharzewskiego „Od białego caratu do czerwonego”. Potwierdza to tylko, że idee mają konsekwencje, to jest, że dominująca ideologia ma z czasem wpływ na życie każdego z nas.
Nie kradnij! Rząd nie znosi konkurencji
Pana Roberta Gwiazdowskiego z Centrum im. Adama Smitha zna z komentarzy telewizyjnych wielu Polaków. W trakcie konferencji przedstawił on wykład p.t. „Podatki a kradzież”.
Stwierdził że progresywne opodatkowanie dochodów pochodzących z pracy jest sprzeczne z Katolicką Nauką Społeczną. System podatkowy nie opiera się na sprawiedliwości tylko na teorii „zdolności podatkowej”. W skrócie sprowadza się on do zasady „masz więcej – łożysz więcej”. Pojawia się jednak pytanie o funkcje państwa. Bo jeśli uznać za uzasadnione i sprawiedliwe, że mający więcej płaci więcej na policję chroniącą jego większy majątek to już przeznaczenie owego „więcej” na redystrybucję za pomocą opodatkowania progresywnego jest kradzieżą. A poziom kradzieży rzędu 50% jest już zwykłym wywłaszczeniem rozłożonym w czasie.
Bolszewicy zabierali własność od razu. Współczesne państwa, w tym rządzący Polską zabierają ją w miesięcznych ratach. W efekcie systemy podatkowe przypominają bardziej kradzież niż opodatkowanie i nie jest przypadkiem, że znakomita większość podatków to podatki tzw „ukryte” w cenach (VAT, akcyza), dochodzące nawet do 90% całkowitej ceny produktu. Do tego dochodzą tzw. „składki ubezpieczeniowe” będące gigantycznym oszustwem ze strony państwa. Oszustwem, gdyż żadnego gromadzonego kapitału nie ma! Nikt nie płaci ze swojej pensji składek na własną emeryturę. Wszystko jest na bieżąco, z deficytem, rozdawane na siedziby ZUS i OFE i na aktualne potrzeby. Sam mechanizm OFE, mających być remedium na ZUS, jest – zdaniem prelegenta – złodziejskim majstersztykiem. OFE otrzymują za pośrednictwem ZUS pieniądze podatników. Przeznaczają je głównie na zakup obligacji państwowych.
Państwo uzyskane pieniądze wydaje – niczego nie odkłada. Kiedy przyjdzie czas wypłat emerytur z OFE, te zwrócą się do państwa by odkupiło obligacje. Skąd państwo weźmie pieniądze na ich wykup? Z podatków zabranych dzieciom rodziców, którym ma wypłacić emerytury. W ten sposób dwa razy nasze rodziny zapłacą za to samo. Gdyby zrobił tak prywatny sprzedawca zostałby okrzyknięty bezczelnym złodziejem. Co prawda gdy OFE wrzucają pieniądze na giełdę, to akcje idą w górę, ale kiedyś OFE pieniądze zacznie równie masowo wyciągać, by wypłacać emerytury.
Trudno w tym stanie rzeczy dziwić się, że obywatele traktują państwo jak złodzieja. W dobie terroryzmu jest to szczególnie niebezpieczne, jako że głównym zadaniem państwa jest zapewnienie bezpieczeństwa. Trudno ufać instytucji, którą uważamy za złodziejską. Innym aspektem panującego systemu jest fakt, że toleruje on stan, w którym wielkie sieci handlowe płacą np. 700 zł podatku przez cały rok. Zdaniem dr Gwiazdowskiego nie jest to przypadek, przy czym o ile na listach płac w OFE łatwiej znaleźć polityków, o tyle listy płac wielkich sieci handlowych są zapewne mniej jawne.
Prelegent pytany o podatek katastralny stwierdził, że w planowanej formie powinien on być raczej nazwany katastrofalnym z uwagi na właściwości wywłaszczające. Najważniejszy będzie w tym wszystkim przetarg na oprogramowanie do jego wprowadzenia oraz rzesze chętnych do wyceniania nieruchomości, którzy brać będą łapówki za zaniżanie oficjalnej wartości nieruchomości.