Kilka lat temu wprowadzono reformę emerytalną. Pamiętamy te hasła o emeryturze spędzanej pod palmami… Szybko okazało się, że jedyne palmy, o jakich mogą marzyć przyszli emeryci, to te w donicach – najlepiej dużych, bo wtedy jest trochę korzonków do obgryzienia.
Zamiast stopniowo likwidować ZUS, utrzymano go jako zbędnego, nieefektywnego pośrednika przy przekazywaniu pieniędzy do nowych, niestety przymusowych pasożytów – Otwartych Funduszy Emerytalnych. Wszyscy znamy kłopoty z przekazywaniem składek. Ale nie wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak fatalnie zarządzają naszymi pieniędzmi wszystkie OFE. Po kilku latach ich działalności okazuje się, że nawet jak ZUS regularnie przesyłał wszystkie składki, to na koncie w OFE są śmieszne kwoty. Żaden z Funduszy nie zarządzał naszymi pieniędzmi na tyle skutecznie, by zarobić więcej, niż wynosiło oprocentowanie obligacji rządowych lub bonów skarbowych. Nawet gdyby przyszły emeryt sam odkładał swoje składki na długoterminowe lokaty bankowe, też miałby więcej.
Zasady działania OFE są tak korzystne dla prowadzących je instytucji finansowych, że rodzi się uzasadnione podejrzenie, że reforma emerytalna została wprowadzona nie dla dobra przyszłych emerytów, lecz na konkretne, sowicie opłacone zamówienie międzynarodowej finansjery. Któż by nie chciał mieć „banku”, który przez kilkanaście lat nie prowadzi żadnych wypłat, wpłaty są regularne, przymusowe, konkurencja żadna (kilkanaście dopuszczonych do konfitur firm zawsze może się dogadać co do podziału tortu i wspólnych zasad działania, tak jak to robią operatorzy telefonii komórkowej)? Gdzie nie są istotne wyniki finansowe, bo haracz „za zarządzanie” jest stały? I co najważniejsze – z czasem można uzbierać ogromny, cudzy kapitał do dowolnego dysponowania. Dowolnego? Przecież są ograniczenia, kontrolowane przez wielu urzędników? Kontrolowane… A świstak siedzi i zawija w sreberka… Nie na darmo jedna z instytucji finansowych, posiadająca jeden z największych OFE, ma swego przedstawiciela w ścisłych władzach giełdy…
OFE mają obowiązek większość składek inwestować w papiery bezpieczne. Tylko część mogą przeznaczyć na kupno akcji na giełdzie. Jeżeli ich wyniki sumaryczne są takie marne, to oznacza, że inwestycje giełdowe generują stałe, duże straty. Dlaczego?
Tłumaczy się to słabą koniunkturą giełdową, recesją, bessą, itp., itd. Guzik prawda. Dobry zarządzający ZAWSZE osiągnie zysk. OFE ze względu na wielkość kapitału są skazane na spółki największe, najbardziej płynne. Czyli PKN Orlen, Pekao, KGHM, TPSA. I jeszcze kilka nieco mniejszych. Przyjrzyjmy się więc, czy na nich można było tylko tracić. Oto wykres kursu największej spółki giełdowej – PKN Orlen z ostatnich 3 lat. Wykres poniżej – to komputerowo przekształcony kurs, tzw. oscylatory. W uproszczeniu pokazują one, gdy są nisko, że prawie każdy, kto się wystraszył spadkiem, już akcje sprzedał, i dalszy spadek jest mało prawdopodobny, oraz odwrotnie- wysokie położenie wskazuje, że prawie każdy potencjalny kupiec, skuszony trendem wzrostowym, już akcje kupił, więc nie ma komu napędzać wzrostu. No chyba, że wzrost lub spadek jest dalej sztucznie pompowany przez zorganizowanych spekulantów, ale na szczęście to na konkretnej spółce nie występuje zbyt często. Wystarczy kupować wtedy, gdy te oscylatory zaczynają zawracać w górę z dolnych rejonów wykresu, sprzedawać w sytuacji odwrotnej. Nawet laik gołym okiem widzi, że te oscylatory 8 razy kazały kupować, i tylko jedna transakcja mogła nie zapewnić zysku, pozostałe gwarantowały dochód. Saldo – zarządzający powinni podwoić kapitał, grając na tej spółce.