W nawiązaniu do zagadnień oprocentowania i lichwy należy podkreślić, że fakt występowania jakiegoś zjawiska a spory dotyczące jego zakazywania bądź tolerowania są zupełnie innymi sprawami. Oczywistym jest, że nazwa „najstarszy zawód świata” sugeruje, że niezależnie od tego czy jego wykonywania zakazywano czy na proceder zezwalano, i tak był on kontynuowany.
Abstrahując od moralności zakazywanie dobrowolnej umowy dwóch lub więcej osób zawsze budzi podejrzliwość u liberałów, ale należy pamiętać, że występowanie zachowań podejrzanych moralnie zwykle rodzi inne zachowania, których szkodliwość prima facie wydaje się dla konserwatystów stanowić argument za ograniczaniem tego typu zjawisk. Oczywiście zawsze można polemizować, czy sutener odpowiada na zapotrzebowanie ochrony z drugiej strony czy wymusza rekiet lub czy paniusia rzeczywiście wierzy, iż jedzie sprzątać w nocnym lokalu, ale niewątpliwie o ile zakaz prostytuowania się byłby przepisem martwym o tyle zakaz organizowania nierządu może być działaniem potrzebnym. Zamiast epatować młodzież golizną w empikach można pozwolić na sprzedawanie pornografii w sklepach do tego celu przeznaczonych, ale czy nawet samo czytanie przez dzieciaki neonów „sklep pornograficzny” nie tworzy w świadomości jakiejś myślowej kalki wspomagającej rozwój kondomiarskiej subkultury. Z drugiej strony już widzę jak apteki reklamują, że przy zakupie dwóch działek morfiny jedna strzykawka gratis, ale z drugiej strony widzimy jeszcze gorsze skutki obecnych zakazów. Bodajże Spinoza jako jeden z pierwszych „nowożytnych” myślicieli zauważył, że lepiej jest wybrać większe dobro w przyszłości kosztem mniejszego dobra teraz i lepsze jest mniejsze zło teraz od większego zła w przyszłości. Daleko mi do Piłatowego usprawiedliwiania „mniejszego zła”, ale pierwsza część przedstawionej sentencji jest pośrednio krytyką utylitarnego myślenia, które z konieczności koncentruje się na „dzisiaj i teraz”.
Podpieranie się doktryną utylitarystyczną w celu uzasadnienia każdego rodzaju zysku pod warunkiem, że został osiągnięty na drodze dobrowolnej umowy może prowadzić do usprawiedliwienia środków, które nie muszą służyć prawdzie.
Problem pobierania odsetek nie jest dyskusyjny, raczej problem lichwy czyli odsetek nadmiernych przy wyzyskaniu przymusowego położenia budził kontrowersje, gdyż co oznacza termin „nadmierne” i „przymusowe położenie”. W przymusowym położeniu znajdujemy się podejmując większość naszych codziennych działań. Pracujemy bo musimy, nawet to co nazywamy przyjemnościami i odpoczynkiem faktycznie jest pewnym przymusem, gdyż w przeciwnym wypadku nasz organizm i umysł odmówiłyby nam posłuszeństwa. Także pojęcie „nadmierne odsetki” zakłada, że znamy ten odpowiedni poziom odsetek, czego oczywiście wiedzieć nie możemy, tak jak nie wiemy jaka powinna być zadekretowana cena równowagi na rynku marchewek czy innych towarów.
Nie można natomiast argumentować, że wysokie odsetki są obecnie ceną za ryzyko, gdyż kredytodawcy, a banki w szczególności, czynią zabezpieczenia osobiste i rzeczowe w celu ograniczenia (w praktyce nawet wyeliminowania) tego ryzyka. W praktyce bardzo często umowy kredytowe na lichwiarski procent były umowami pozornymi, których celem było wywłaszczanie. Tak jak leasing operacyjny był i jest w Polsce (i nie tylko) faktycznie umową pozorną, gdyż nosi wszystkie znamiona umowy sprzedaży, a rzeczywistym jej celem jest zmniejszenie opodatkowania, tak często nadmierne oprocentowanie służy przewłaszczeniu.
Pożyczanie na procent często wiązało się z zastawem na majątku, dlatego też praktycznie od początku rozwoju gospodarki pieniężnej władcy widząc skutki spekulacji coraz bardziej oddalającej się od spekulacji opartej na ryzyku inwestycyjnym, a zbliżającej się do zwykłego hazardu, ograniczali to zjawisko, czego skutkiem było m.in. to, że zastawu pod pożyczki można było udzielać jedynie na rzeczy ruchome.
Spór o lichwę nie został niestety rozstrzygnięty kilkaset lat temu i nadal wywołuje mnóstwo kontrowersji. Ogromnie skróconą historię ograniczania nadmiernego oprocentowania osobiście opisałem jakiś czas temu w tygodniku „Najwyższy Czas!”, gdzie m.in. podkreślałem że w średniowieczu rozróżniano pobieranie oprocentowania od pożyczek „produkcyjnych” i nazywano takie oprocentowanie „usura”, od oprocentowania pożyczek „nieprodukcyjnych”, które to oprocentowanie traktowano jako lichwę. W Polsce ograniczenia oprocentowania zniósł dopiero Leszek Balcerowicz. Do dziś pozostałością dawnych dyskusji na temat „co może stanowić przedmiot zastawu” odnajdujemy chociażby w polskim prawie cywilnym. Pojęcie zastawu odnosimy do rzeczy ruchomych, zastawem na nieruchomościach jest hipoteka, przy czym rzecz bardzo istotna – przewłaszczenia nie można dokonać na nieruchomości, a jedynie na ruchomościach, chociaż pojedyncze głosy są również za przewłaszczaniem nieruchomości. Bierze się to również stąd, że Rzymianie utożsamiali majątek z nieruchomościami, a nasza tradycja prawna sięga i czerpie z dorobku prawa rzymskiego.
Jeśli twierdzimy, że pożyczkę należy dać temu, kto jest gotów oddać najwięcej odsetek, to należy pamiętać, że sprzedając krawat osiągamy sukces w momencie zawarcia transakcji i otrzymania zapłaty, w przypadku umowy kredytowej, kredytodawca osiąga sukces nie w momencie podpisania umowy przez strony i wypłacenia środków, ale w momencie, gdy kredytobiorca spłaci kredyt, więc czym innym jest sprzedanie towaru temu, kto da więcej, a czym innym udzielenie pożyczki temu, kto jest dopiero gotów oddać jak najwięcej odsetek. Może jest tak hojny, bo jest zdesperowany, może pożyczył wcześniej i chce kredyt, by spłacić poprzedni, może mafia go ściga, a w ogóle to takie postępowanie kłóci się z podstawową zasadą bankowców, aby pożyczać tym, którzy pożyczek nie potrzebują.