Socjalizm jest zasadzką, do której ludzie wchodzą na własne życzenie, ale z której wydostać się jest niewyobrażalnie trudno – to główne przesłanie Fiedosiejewa i najważniejsza, według niego, cecha socjalizmu (książkę Rosjanina można pobrać za darmo na ksiazki.pafere.org lub kupić edycję drukowaną – za symboliczne 10 zł – na sklep-niezalezna.pl). Do socjalizmu łatwo można przekonać każdego z nas. Wiara weń przedłuża nam dzieciństwo – wierzymy, że państwo, niczym kochający nas rodzic, otoczy nas swoją opieką, za nas pomyśli, o nas zadba i będzie nam bezinteresownie dawało, jeśli tylko zajdziemy się w potrzebie.
No dobrze, tylko kto będzie wytwarzał to wszystko, na co mamy ochotę? Ideologia socjalistyczna tu też ma rozwiązanie: „Będziemy pracowali według naszych możliwości, a otrzymywać będziemy według naszych potrzeb”. Absurd tego sloganu dostrzegają nawet 10-letnie dzieci, jednak do większości wyborców ten argument trafia.
Rosjanie w 1917 roku wywalczyli sobie socjalizm na drodze krwawej rewolucji; 60 lat później Nowozelandczycy doszli do niego metodami administracyjnym. Wydawało się, że i jedni, i drudzy osiągnęli pełnię szczęścia – każdy miał pracę na etacie. W teorii powinni być zadowoleni, a państwo zadowolonych obywateli powinno się dynamicznie rozwijać. Tym bardziej że na jego czele stali wybitni fachowcy, którzy jak – sami twierdzili – potrafili wszystko dobrze zaplanować. Jednak w obu przypadkach wskaźniki ekonomiczne zamiast iść w górę, zaczęły spadać.
Fiedosiejew, jak na inżyniera przystało, odkrywa sprzężenia, znane w teorii sterowania, które powodują spadek produktywności ludzi i narodów. Wysokość wynagrodzenia nie jest powiązana z jakością świadczonej pracy – skoro tego sprzężenia nie ma, to ludziom nie chce się robić.
Kolejnymi cechami charakterystycznymi socjalizmu są kłamstwo i negatywny dobór kadr – ci, co wiedzą, na czym polega dobra praca, przeszkadzają ludziom władzy. Lepiej zatem zatuszować prawdziwe dane o produkcji i sztucznie napompować statystyki, a na pomocników wziąć sobie tych, którzy w tym pomogą, a nie tych, którzy narzekają, że aby zrobić dobre obcęgi, potrzebna jest dobra stal. Ponieważ dostępnych zasobów jest coraz mniej, socjalizm ujawnia kolejną swą cechę, jaką jest proceder powszechnej kradzieży. Okradane są oczywiście zakłady pracy. Nie dość, że się w nich coraz mniej produkuje, to na dodatek coraz więcej się z nich wynosi. A to z kolei powoduje upadek norm moralnych. Ponieważ ludzie pracują coraz gorzej, rośnie rzesza kontrolerów. Ich oczywiście też trzeba kontrolować. W ten oto sposób lawinowo rozrasta się aparat ucisku, bo przecież kontrolerzy, zamiast zaprzątać sobie głowę pracą, wykorzystują swoje stanowiska dla własnych korzyści. Lepiej wszak zamiast wręczenia komuś państwowego mandatu wziąć sobie prywatną łapówkę.
Wolność to wyzwanie
Socjalizm, choć na pozór i w teorii ładnie wygląda, prowadzi do zapaści gospodarczej i cywilizacyjnej – historia udowodniła to już wielokrotnie. – Głoszony przez socjalizm brak wyzysku człowieka przez człowieka doprowadził do najbardziej bezpardonowego i niczym nieograniczonego wyzysku człowieka przeciętnego przez człowieka władzy – konkluduje swoje rozważania Anatolij Fiedosiejew, którego ucieczka na Zachód, jak oceniła prasa radziecka, przyniosła Krajowi Rad stratę w wysokości nawet 30 mld dolarów (policzono to m.in. na podstawie wartości patentów – dop. Red.).
Libertarianin te cechy socjalizmu doskonale zna, musi być bowiem osobą dojrzałą i odpowiedzialną. A i zagadnienia ekonomiczne nie są mu obce, bo wie, że z próżnego i Salomon nie naleje. Swój krytyczny stosunek do socjalizmu libertarianin może wyrażać na wiele sposobów. Może tłumaczyć, na czym on polega; może protestować, gdy ktoś próbuje „na socjalizm” nabrać innych; natomiast gdy piastuje jakieś ważne stanowisko, może go aktywnie blokować. Gdy wreszcie zajdzie taka potrzeba, powinien go zdecydowanie zwalczać.
Zwykli ludzie też dość szybko odkrywają, na czym to wszystko polega – i jeśli nie mogą się socjalizmowi przeciwstawić, to szybko opuszczają strefę przezeń opętaną, uciekając do krajów, gdzie jest mniej mędrków od teorii sprawiedliwości społecznej, a więcej praktycznej wolności. Tak zrobili wspomniani przeze mnie uciekinierzy, których spotkałem na Liberty International.
„No właśnie” – ktoś powie – „przecież naczelną powinnością libertarianina powinna być walka o wolność, a nie flekowanie socjalizmu”. I będzie miał absolutną rację. Ale przestrzeń wolności trzeba umieć sobie zbudować i co więcej – trzeba umieć ją pielęgnować, bo ona wymaga nieustannego podtrzymywania. O ile socjalizm sam, drobnymi kroczkami opanowuje społeczeństwa, o tyle wolność wymaga aktywnego o nią dbania. Świadczą o tym choćby słowa wielkiego Polaka, Pawła Edmunda Strzeleckiego, wyryte na tablicy pamiątkowej, którą na szczycie Góry Kościuszki oglądają tysiące turystów z całego świata: „Przyszło mi działać w obcym kraju i na obcej ziemi, ale pośród wolnych ludzi, którzy wiedzą, czym Wolność jest, którzy ją doceniają i którzy potrafią ją sobie zapewnić”…
Szwecja staje się znakomitym przykładem działania socjalizmu.