Nie było to zamierzonym celem papieża, ale jego orędzie zachęca do refleksji nad istotą ekonomii. Rzadkość dostępnych zasobów niezbędnych do przetrwania nie jest sztucznym wytworem ustanowionym przez człowieka. Nie jest to kategoria historyczna, która może ulec kiedyś zmianie. Istnieje ona od momentu, kiedy człowiek został wygnany z raju i jest dzisiaj stałym elementem stworzonego świata. Ciągłe pokonywanie tej rzadkości jest na stałe wpisane w historię zbawienia każdego człowieka. Nie ma innego świata. Każda próba wyobrażenia sobie innego świata i próba wprowadzenia go w życie jest szatańską pokusą.
W świecie na co dzień zmagamy się z rzadkością zasobów w stosunku do nieograniczonych potrzeb. Henry Hazlitt (+1993) w The Conquest of Poverty pisze, że trudno jednoznacznie określić, co jest przyczyną ludzkiej biedy. Nie ma jednej prostej odpowiedzi. Są ludzie biedni nie z własnej winy i biedni z lenistwa. Są ludzie bogaci, ponieważ ciężko na to pracowali, ale są także tacy, którzy mieli więcej szczęścia od innych. Najczęściej znajdujemy całą mieszankę przyczyn względnego ubóstwa lub bogactwa danej osoby.
W obliczu nieprzewidywalnej przyszłości wszyscy musimy podejmować ryzyko. Jest ono atrybutem każdego ludzkiego działania i dotyczy każdego człowieka. Niepewność i ryzyko powodują pojawienie się przedsiębiorcy, ale także ubogich. Nie każdy potrafi właściwie ocenić przyszłość. Człowiek nie jest doskonały. Sukces przedsiębiorcy zależy od prawidłowego przewidzenia przyszłych wydarzeń. Przedsiębiorca czerpie korzyść jedynie stąd, że potrafi przewidzieć popyt lepiej niż inni przedsiębiorcy. Jeżeli nie uda się mu wyprodukować najtańszych i najlepszych dóbr, o które zabiegają konsumenci, ponosi on straty i traci pozycję przedsiębiorcy. Jego miejsce zajmują ci, którzy lepiej potrafią obsłużyć klientów.
Nie każdy na rynku odnosi sukces. Niektórzy ponoszą porażki, z których jest im ciężko się podnieść. Może to być przedsiębiorca, który wszystko zaryzykował i stracił cały swój majątek, ponieważ źle odczytał preferencje klientów na rynku. A może nieodpowiednio docenił konkurencję w swojej branży? A może było w jego działaniu również trochę pychy, gdyż pomyślał przez chwilę, że jest najlepszy na rynku i jego produkcja nie wymaga modernizacji. Przeliczył się. Znalazł się na bruku. Nikt nie jest doskonały.
Może to być ekspedientka w prowincjonalnym miasteczku, która straciła pracę, ponieważ właściciel sklepu zbankrutował. Idzie na bezrobocie, które powstrzymuje ją przed poszukiwaniem innej pracy poza miejscem zamieszkania. Na wolnym rynku mogłaby pozwolić sobie na bezczynność tylko wtedy, kiedy miałaby nagromadzone środki do przeżycia. Dzisiaj działania gospodarki są jednak gruntownie naruszone. Państwo interweniuje w gospodarkę i przyczynia się do wymuszonego bezrobocia. Taką przyczyną jest na przykład niewinnie na pierwszy rzut oka wyglądająca płaca minimalna. Narzucenie przez rząd lub związki zawodowe stawek wynagrodzeń wyższych od marginalnej produktywności pracy w danym zawodzie z potencjalnego pracownik stwarza przymusowego bezrobotnego. Ktoś chciał dobrze, ale wyszło inaczej.
Ludwig von Mises (+1973) twierdził, że najlepszą drogą do wyeliminowania ubóstwa i niedostatku jest zwiększenie produkcji. Należy mu przyznać rację, gdyż jest to jedyna droga. Warto jednak pamiętać, że ten sam austriacki ekonomista pisał i ostrzegał, że ekonomia nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania. Wolny rynek powstaje wtedy, kiedy działające osoby angażują się dobrowolnie w wymianę jednych dóbr lub usług na inne. Tak dzieje się pod jednym warunkiem. Człowiek w działaniu musi odczuwać jakieś niezadowolenie z istniejących okoliczności i być zdolnym do wyobrażenia sobie sytuacji bardziej pożądanej niż obecna, oraz wierzyć, że posiada odpowiednie środki do stworzenia wybranego stanu rzeczy. Ludzie nie zawsze mają taką wyobraźnię i wiarę.
Swoje trzy grosze dorzucają tutaj chrześcijańscy kaznodzieje, którzy na kazaniach powtarzają jak mantrę, że bogaci stają się bogatsi tylko dlatego, że biedni stają coraz biedniejsi. Ale wymiana handlowa nie jest grą o sumie zerowej, w której zysk jednej strony oznacza stratę drugiej. Każda wymiana jest grą o sumie dodatniej, w której zyskują obie strony. Gdyby było inaczej, to na wolnym rynku nigdy nie doszłoby do takiej wymiany.
Papież na zakończenie orędzia pisze, że „biedni nie są problemem, ale zasobem, z którego możemy zaczerpnąć, aby przyjąć i żyć istotą Ewangelii”. Co papież miał na myśli? Czy nie przypomina przedsiębiorcom, że współpraca z każdym się opłaca i to nawet wtedy, gdy ktoś jest pod każdym względem mniej wydajny? Ale prawo kosztów komparatywnych nie zawsze działa. Nie ma idealnego przedsiębiorcy. Nie wszyscy widzą takie same korzyści w tym samym czasie. Ktoś może poczuć się marginalizowany. Rynek nie jest doskonały.