Ale cofnijmy się do punktu wyjścia u Misesa i jego aksjomatu działania, według którego człowiek próbuje zastąpić mniej satysfakcjonujący stan rzeczy stanem bardziej zadowalającym. Samopoczucie i dobrobyt są zawsze pojęciami subiektywnymi. Według Misesa pragnienie bycia bogatym nie jest mniej lub bardziej racjonalne niż pragnienie zostania ubogim jak buddyjski mnich. Życie pokazuje, że więcej ludzi kieruje się w życiu własnymi ideałami niż pragnieniem podwyższenia standardu życia. Subiektywistyczna teoria wartości nie pozwala myśleć o człowieku wyłącznie w kategoriach homo oeconomicus. Wzbogacenie się nie jest ukoronowaniem działalności gospodarczej człowieka i jedyną racją jego działania. Z fundamentalnego aksjomatu działania wynika, że każdy zawsze próbuje maksymalizować swoją użyteczność, która nie musi jednak odpowiadać jedynie dobru materialnemu. Każdy człowiek buduje własną skalę wartości, według której ocenia świat. Użyteczność nie jest miarą bezwzględną, lecz porządkową, przypisaną tylko jednemu człowiekowi i zmienia się w czasie. Nie ma jednostki, którą mógłbym mierzyć moją wczorajszą satysfakcję, a co dopiero satysfakcję Ludwika XIV.
Pamiętam czasy mojej młodości, kiedy nie było telefonów komórkowych. Czy byłem wtedy mniej szczęśliwy? Czy przeszkadzało mi to w zrealizowaniu moich celów? Człowiek zawsze maksymalizuje użyteczność, ale robi to w obrębie realnego świata, który jest mu dostępny. Teoria subiektywistyczna nie pozwala na porównywanie mojej satysfakcji sprzed wielu lat z obecną, nie mówiąc już o porównaniu satysfakcji dwóch różnych osób. Bardzo miło wspominam czasy szkoły średniej. W górach czułem się wolny i szczęśliwy. Wprawdzie słupki graniczne wyznaczały nieprzekraczalny koniec górskiego szlaku, ale dotykając ich, miałem zawsze satysfakcję, że doszedłem do granic tego, co było w czasach PRL-u możliwe.
Cywilizacja przemysłowa przyniosła wiele dobrego rozwojowi człowieka i całych społeczeństw. Święty Jan Paweł II (+2005) podkreślał, że samo nagromadzenie dóbr i usług z korzyścią dla większości ludzi nie wystarcza, aby urzeczywistnić ludzkie szczęście. Wielością zasobów i możliwości, oddaną dzisiaj do dyspozycji człowiekowi, trzeba kierować zmysłem moralnym i zorientować ją na prawdziwe dobro, gdyż w przeciwnym razie łatwo obraca się ona przeciw człowiekowi jako zniewolenie.
Historia kapitalizmu pokazuje, że w ostatnich dwóch wiekach w obszarze zachodniej cywilizacji notuje się ustawiczny wzrost poziomu życia u zarabiających. Czy jest to wystarczający argument, który przekonałby ludzi do wyboru kapitalizmu i porzucenia socjalizmu? Czy warto od tego zaczynać wolnorynkowy podręcznik do ekonomii? Gdyby tak było, Mises nie rozpoczynałby swojego opus magnum od zdefiniowania wstępnych warunków ludzkiego działania. Według austriackiego ekonomisty ostatecznym celem ludzkiego działania jest zawsze zaspokojenie pragnień osoby działającej. Jest nim szczęście, ale nikt nie ma prawa orzekać, co powinno uczynić innego człowieka szczęśliwszym.