Polityka przeżywa wyraźny kryzys. Politycy nie są w stanie sprostać wyzwaniom współczesnego świata. Wiele wskazuje na to, że żyjemy w okresie przedefiniowania roli i znaczenia państwa. W ostatnich dziesięcioleciach politycy zepsuli niemalże wszystkie dziedziny w których funkcjonuje państwo. Poczynając od najważniejszych ról, tradycyjnie przypisywanej państwu, mianowicie stanowienie prawa, zapewnienie bezpieczeństwa (policja, wojsko), poprzez już uzurpatorskie role, jak opieka zdrowotna, edukacja, ‘walka z bezrobociem’, opieka nad biednymi, opieka społeczna i emerytury, a na ‘drobnych’ sprawach jak ‘budowanie więzi społecznych’, ‘budowanie społeczeństwa obywatelskiego’, kończąc.
Prawo w większości państw rozwiniętych gospodarczo jest tak skomplikowane, że już chyba niewielu je rozumie. W Stanach Zjednoczonych od 1936 roku (wcześniej nie było takiej potrzeby!) publikowany jest Federal Register, miał wtedy ok. 2 600 stron, obecnie jest to ok. 80 000 stron; podobno prawo Unii Europejskiej spisane jest na ponad 130 000 stronach. Nie wiem ile stron zajmuje spisane prawo w Polsce, ale np. ‘z obliczeń firmy Grant Thornton za 2014 r., w Polsce w 2014 roku w życie weszło łącznie 25 634 stron maszynopisu nowego prawa, nowych ustaw, rozporządzeń i innych dokumentów, które tworzą lub zmieniają obowiązujące przepisy prawa’. Kto jest w stanie to wszystko ogarnąć?
W podobnym duchu można byłoby skomentować każdą dziedzinę życia w którą zaangażowane jest państwo. Czy politycy doprowadzą do zapaści państwa? Jaki wyłoni się wtedy nowy porządek społeczny?
Coraz częściej nad tym problemem zaczynają się zastanawiać różnego rodzaju ‘think tanki’. Niedawno dostałem w mailu informację o organizowanej przez Mises Institute konferencji pt. „The end of politics”.
Wydaje mi się, że flaga amerykańska na bokach tego poobijanego bloku może być zastąpiona przez flagę jakiegokolwiek kraju europejskiego, także i Polski. Może czas byśmy i my w Polsce zorganizowali tego typu konferencję?
Mam nawet odpowiednią grafikę, która może ilustrować informację o tej konferencji. Jeden z wierszy w tomiku Krzysztofa Konopelskiego pt. „obajaja Krzysztofa Kolumba”, sam autor zilustrował takim oto poobijanym słupkiem.
Kryzys państwa jest wyraźnie widoczny w Polsce. Poziom zaufania jakimi darzymy się wzajemnie (zaufania społecznego, jak to jest nazywane przez specjalistów) jest zatrważająco niski. Bez niego nie będziemy mogli zbudować prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego. Na to, że państwo (politycy) mogą być pomocni w budowaniu tego zaufania liczyć nie możemy. Jaki jest poziom debaty sejmowej każdy widzi. Parlamentaryzm, taki jaki moglibyśmy sobie wyobrażać i życzyć, ten zapisany w tradycji europejskiej, u nas nie funkcjonuje. Może faktycznie powinniśmy się cofnąć 500 lat i wdrożyć w życie tę ważną zasadę zawartą w konstytucji Nihil Novi, uchwalonej na Sejmie Radomskim w 1505 roku: „Nihil Novi sine communi consensu” (nic nowego bez zgody powszechnej). W XVI wieku nie za bardzo nam się to udało, ale teraz w dobie zaawansowanej technologicznie komunikacji społecznej byłoby to możliwe?
Nie bez przyczyny swoją stronę w internecie zatytułowałem: ‘Własność, Wolność, Odpowiedzialność i Wzajemne zaufanie’. Nie jest możliwe zbudowanie w Polsce dobrobytu i osiągnięcie zadowolenia, bez poszanowania własności prywatnej (co wiąże się także z niskimi podatkami), bez swobody wypowiedzi i swobody gospodarowania, bez powrotu do tradycyjnych zasad odpowiedzialności i wzajemnego zaufania w naszych relacjach społecznych i gospodarczych.
W opublikowanym przez „The Economist” artykule prezydent Barack Obama napisał „System polityczny w Ameryce może być frustrujący. Wierzcie mi, wiem to.” (America’s political system can be frustrating. Believe me, I know.). Myślę, że ten system polityczny jest frustrujący nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale jest tak w większości (jeśli nie we wszystkich) współczesnych krajach, w tym i w Polsce. Co zrobić by tak nie było, byśmy tej frustracji nie odczuwali?