Będzie jeszcze ciężej o robotę

PAFERE WIDEO

Jeśli ktoś sądzi, że oskładkowanie umów-zleceń przyniesie taki sam lub większy dochód pracownikowi, to pozostaje mu jedynie życzyć powodzenia. Pracodawca przecież nie wyda ani grosza więcej na pracownika, zaś pieniądze, które zostaną odebrane człowiekowi w składkach najpewniej nigdy do niego nie dotrą.

To naprawdę bardzo proste

Janek pracuje w call-center. Ma umowę-zlecenie. Zarabiał ok. 2,2 tys. zł brutto, czyli 1,6 tys. dostawał „do ręki”. Janek nie miał płatnych urlopów, ale mógł śmiało wziąć dzień wolny. Szybko też mógł zmienić pracę – właściwie z dnia na dzień. Odpowiadało mu to – praca w CC przecież nie była szczytem jego ambicji.

Z niewielkich pieniędzy mógł wynajmować pokój na mieście, zakupić żywność, zapłacić rachunki, czasem udało się też coś odłożyć. Szansa na to przepadła. Bo teraz pracodawca z tych 2,2 tys. będzie musiał odliczyć dodatkowe składki. Właściwie słowo "składka" jest tutaj nadużyciem. Mamy bowiem do czynienia z rabunkiem. Pieniądze zostaną zrabowane pod hasłem "składki" i Janek już nigdy ich nie ujrzy.

Osobiście nie wierzę w to, że obecny system emerytalny wytrzyma do mojej starości. Zamiast podjąć długofalowe reformy, rządy próbują zapychać dziurę budżetową kolejnymi podatkami i grabiąc nasz majątek (np. przywłaszczenie NASZYCH pieniędzy z OFE).

A komu  to potrzebne?

Emerytury nie doczekamy. Oczywiście, że dożyjemy, ale jej nie będzie. Albo zmieni się system, albo nic nie otrzymamy. Innych opcji nie ma.

Warto zwrócić uwagę, że Janek nie musi chcieć w tym momencie odkładać składek, a rząd mu to nakazuje. Jankowi mogło odpowiadać to, że nie ma więcej składek. Wcześniej wyliczyłem, na co mu wystarczyło. Teraz pieniędzy będzie mniej.

Janek będzie miał problem, by wyrobić się z wszystkimi kosztami, gdyż wypłata „do ręki” mu się zmniejszy. O odłożeniu czegokolwiek można w ogóle zapomnieć. Oczywiście, to wszystko w imię dobra.

Uderzenie w pracowników

Niezależnie od pobudek i oceny moralnej, pracodawcy nie będą się dawali uciskać. Jeśli nałożone zostaną kolejne koszty zatrudnienia, przestaną zatrudniać na zlecenia czy do pracy. Zamiast tego, będą zawierać umowy z osobami, które prowadzą własną działalność gospodarczą.

Na początku będzie ciężko, ale w końcu ludzie się przestawią. A taka forma niekoniecznie musi być dobra dla pracownika. Czy kelnerka, pracownik CC lub pani w sklepie będzie chciała walczyć z biurokracją związaną z założeniem i prowadzeniem działalności oraz ponieść z tego tytułu koszty? Zapewne nie. Będzie jednak zmuszona sytuacją do tego, by to zrobić. Inaczej nie będzie mogła pracować, gdyż nikt nie będzie chciał jej zatrudnić.

Niech państwo dalej „dba” o pracowników, a pracodawców traktuje jak złodziei i oszustów. Może wtedy niedługo „dogonimy” Koreę Północną.

Poprzedni artykuł„Niepotrzeba” etatyzmu
Następny artykułFiasko multikulturalizmu
Dominik Cwikła - katolik i patriota; założyciel portalu Kontrrewolucja.net; interesuje się mediami i historią.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj