Nieżyjący już wybitny ekonomista Ronald Coase mawiał, że jeśli wystarczająco długo torturuje się dane to w końcu się przyznają. Zorganizowana niedawno konferencja ONZ w Paryżu odnośnie tzw. globalnego ocieplenia doskonale wpisuje się w powyższe słowa. Politycy wspierani przez liczne grono naukowców w ramach ogólnoświatowego porozumienia postulują radykalne zredukowanie emisji gazów cieplarnianych a wpływ człowieka na zmianę klimatu uważają niemalże za pewnik.
Naukowcy nie kryją się z tym, że stan ich dotychczasowej wiedzy uzupełniliby o rozwiązania polityczne. Nawet niedawny sceptyk w tej kwestii Michael Shermer dzisiaj będący zagorzałym rzecznikiem antropogenicznego globalnego ocieplenia, powołując się na fakt, że zdecydowana większość niezależnych badaczy przychyla się do tezy jakoby to człowiek odpowiadał za zmianę klimatu, postuluje, że tylko ignorant w dziedzinie procedury naukowej może kwestionować tę oczywistość. Shermer zapomina jednak, że większość ma siłę ale niekoniecznie rację, a w nauce prawdy nie dochodzi się na drodze głosowania. Dosadniej uderza, bo znajduje winowajców, profesor historii nauki Naomi Oreskes, która sugeruje, że aby poradzić sobie z problemem globalnego ocieplenia niezbędne jest porzucenie jej zdaniem zgubnej wiary w wolny rynek. Oreskes określa zwolenników wolnego rynku mianem ofiar myślenia spiskowego.1 Dla naukowców wspierających walkę z globalnym ociepleniem człowiek pozbywa się dwutlenku węgla nie ponosząc przy tym żadnych kosztów. To zdaniem Oreskes i innych to niezbity dowód na usterkę rynku a jedyną receptą na taki stan rzeczy może być wprowadzenie globalnego podatku węglowego i wysoka wycena emisji węgla. Swoją drogą gdyby zarzuty owych klimatologów były choć w minimalnym stopniu zasadne, to w okolicach plejstocenu musiałoby nastąpić masowe wymarcie roślin z fotosyntezą typu C3.
Złudzeniu temu uległ również jeden z czołowych libertarian Tom Palmer, który zasugerował, że problem redukcji warstwy ozonowej może zostać rozwiązany tylko przez skoordynowane działania wielu państw.2 Zakładając, że globalne ocieplenie jest faktem i jest ono rzeczywiście spowodowane działalnością człowieka to czy z całą odpowiedzialnością jesteśmy w stanie stwierdzić, że wdrożone regulacje w tej kwestii będą skuteczniejsze od działań wolnych i świadomych ludzi? George Reisman słusznie zauważa, że niezależnie od tego czy globalne ocieplenie nadejdzie, pewne jest to, że klimat tak czy inaczej kiedyś się zmieni i to w sposób zupełnie naturalny. I aby tym zmianom sprostać człowiek potrzebuje nie tylko technologii ale i wolności w jej dysponowaniu.3 Ekonomista Deepak Lal przekonująco argumentuje, że owe globalne regulacje w kwestiach klimatycznych nie przyniosą oczekiwanych rezultatów a będą miały zgubny wpływ na światowe gospodarki i rozwój państw Trzeciego Świata. Zdaniem Lala propagowanie mitologii efektu cieplarnianego uniemożliwi redukcję ubóstwa strukturalnego w tych krajach.4 Ograniczenie wykorzystania paliw kopalnych spowoduje utrzymanie trendu ubóstwa do tego stopnia, że być może zahamuje to na wiele lat rozwój gospodarczy.
Inną sprawą są same już koszty owej walki z globalnym ociepleniem. Wydaje się rażąco oczywiste, że przedsięwzięcie tej miary i koszty z tym związane są niewspółmiernie wysokie w stosunku do oczekiwań jakie się stawia. Klimatolodzy sugerują jednak, że za pomocą handlu emisjami czy też dzięki podatkowi węglowemu uda się zredukować w ciągu dekady emisję gazów cieplarnianych o co najmniej połowę. Nad wyraz entuzjastycznie opiniowane regulacje mają w zwyczaju rozczarowywać w praktyce. Bardziej skłaniać się należy ku tezie, że owym klimatologom nie chodzi wcale o zatrzymanie procesu zmiany klimatu a po prostu o zwyczajną niechęć do człowieka jako istoty rozumnej zdolnej przekształcać naturę na własny użytek. Praktyka pokazuje, że ograniczenie emisji gazów cieplarnianych jest niesamowicie kosztowne. Wysiłek finansowy jaki poniesie ludzkość próbując ograniczyć emisję gazów cieplarnianych nie daje żadnej gwarancji, że poziom temperatur nie wzrośnie w sposób naturalny. Na globalne ocieplenie spowodowane działalnością człowieka, mimo usilnych prób zielonego lobby, nie ma przekonujących dowodów, są jedynie poszlaki. Stąd też pojawia się na koniec pytanie, czy sama analiza danych prowadzona przez klimatologów i wyciąganie z niej pochopnych wniosków uzasadnia wdrożenie tak szeroko zakrojonych działań, za które płacić będą narody całego świata. Być może lepiej (a z pewnością taniej) będzie do wspomnianych zmian klimatycznych po prostu się dostosować.
1Zob. N. Oreskes, Jak przełamać impas klimatyczny [w:] Scientific American, Grudzień 2015.
2Zob. T. Palmer, Dwadzieścia mitów na temat rynków [w:] Odkrywając wolność, Warszawa 2012 s. 925-927.
3Zob. G. Reisman, Ekologizm trucizna XXI wieku, Warszawa 2015, s. 46.
4Zob. D. Lal, Ubóstwo a postęp, Warszawa 2015, s. 237-260.