Zbliża się kolejna edycja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (WOŚP). Polska znowu jest podzielona. Linia podziału pokrywa się mniej więcej z podziałami, które występują podczas każdych wyborów w naszym kraju. Nie dziwi mnie to, gdyż za tymi podziałami kryje się w istocie głębszy spór. Chodzi o rolę i zadania państwa.
W obronie Jerzego Owsiaka stanął ks. Dariusz Raś, proboszcz bazyliki Mariackiej w Krakowie. W rozmowie z dziennikarzem Gazety Wyborczej powiedział: "Nie rozumiem tych, którzy pod katolickimi sztandarami opluwają Jerzego Owsiaka. Przecież podstawowym obowiązkiem katolika jest jałmużna". Były sekretarz kard. Stanisława Dziwisza twierdzi, że będzie namawiał swoich parafian, by nie omijali kwestujących wolontariuszy na krakowskim rynku. Ks. Raś też wrzuci ofiarę do puszki WOŚP i jak zaznacza, nie uczyni tego z pieniędzy parafialnych, ale własnych. Ks. Raś stara się nie zauważać, że WOŚP nie jest taką samą organizacją jak Caritas, Lekarze Nadziei czy Fundacja Tysiąclecia. Fundacja J. Owsiaka przy kwestowaniu korzysta z konkretnych usług państwa, w tym publicznej telewizji. Podejrzewam, że ks. Raś nie widzi w tym niczego nadzwyczajnego. Według niego telewizja spełnia w ten sposób swoją publiczną misję. Szkoda, że inne organizacje nie mogą skorzystać z podobnej darmowej usługi. Nie tutaj jednak leży istota problemu. Niedawno ks. Raś został powołany na dyrektora Muzeum Dom Rodzinny Jana Pawła II w Wadowicach. Projekt ten był współfinansowany ze środków Unii Europejskiej. Podejrzewam, że ks. dyrektor i tutaj nie widzi żadnego problemu. Dlaczego? Nie tylko księża, ale również większość polityków, uważa że taka pomoc wpisana jest do podstawowych obowiązków państwa. Myśląc tak, opowiadają się za konkretnym politycznym rozwiązaniem i dlatego dyskusji wokół WOŚP nie można oderwać od polityki.
Ile państwa w państwie? – to pytanie powinno na stałe wejść do publicznego dyskursu i nigdy tej przestrzeni nie opuszczać. Liberalna koncepcji państwa (mam tu na myśli klasyczny liberalizm), która rolę państwa ogranicza wyłącznie do ochrony życia, zdrowia, wolności i prywatnej własności przed przemocą i agresją, pozostaje ciągle dla większości ludzi nieznana. Liberalne państwo powinno być tak ukonstytuowane, aby zakres jego praw pozostawiał jednostce największą możliwą wolność działania. Tak rozumiana idea państwa nieznana jest również duchowieństwu. Zwolennicy WOŚP są najczęściej zwolennikami państwa opiekuńczego. Wysokie podatki uzasadniają m.in. wydatkami na państwową służbę zdrowia i pomoc charytatywną. Twierdzą, że te dwa sektory życia społecznego nie funkcjonowałby właściwie w świecie liberalnej gospodarki, pozbawione państwowego wsparcia, a raczej przymusu. Powstaje więc pytanie, dlaczego w drugą niedzielę stycznia liczą na to, że ludzie wyciągną dobrowolnie swoje pieniądze i wrzucą je do puszki. Spór pojawiający się każdego roku wokół WOŚP jest w rzeczywistości sporem politycznym o rolę państwa w naszym życiu.
Pozostaje jeszcze kwestia jałmużny. Zgadza się, że jest ona obowiązkiem każdego chrześcijanina, ale nie jest ona tylko zwyczajnym wsparciem okazywanym człowiekowi w potrzebie. Jałmużna powinna być zawsze rezultatem świadomego wyrzeczenia się i umartwiania z motywów religijnych. Dobroczynność jest skoncentrowana na potrzebującym, a jałmużna na darczyńcy, który ustawicznie pracuje nad sobą ze względu na osiągnięcie ostatecznego celu, a jest nim życie wieczne. Księga Syracha zachęca do jałmużny: „Woda gasi płonący ogień, a jałmużna gładzi grzechy” (Syr 3,30). Czy księża z naklejkami WOŚP będą w tą niedzielę o tym pamiętać? Jałmużna jest obowiązkiem każdego chrześcijanina. Szkoda, że niektóry robią to tylko raz w roku.