Jakiś czas temu stacja BBC zasłynęła stwierdzeniem, że w Republice Południowej Afryki prawdopodobieństwo, że dziewczyna zostanie zgwałcona, jest większe niż to, że uda się jej skończyć szkołę średnią. Jeśli bliżej przyjrzeć się danym dotyczącym przestępczości w RPA to są one rzeczywiście zatrważające, miasta takie jak Johannesburg stanowią czołówkę na światowej liście najniebezpieczniejszych miejsc na świecie.
Media donoszą, że w 2012 r. w RPA odnotowano 65 tys. gwałtów i kilka tysięcy napaści na farmerów. Przypadków może być znacznie więcej gdyż jak się przypuszcza nie wszystkie są zgłaszane i rejestrowane. Ataki na farmy stały się na tyle powszechne, że zdaniem organizacji Genocide Watch zakwalifikować je można do świadomego ludobójstwa ponieważ skierowane są one głównie przeciw białym posiadaczom ziemskim.
Tego rodzaju napływające wieści i dane są dla pewnych środowisk powodem do odgrzebywania starych ran i przywoływania rzekomo wspaniałych czasów minionej epoki apartheidu, kiedy to istniało wyraźne prawnie regulowane rozgraniczenie między ludnością tubylczą a potomkami europejskich kolonizatorów (Burów itp.) Zwolennicy apartheidu sugerują, że od momentu zniesienia segregacji rasowej tj. od 1994 roku, RPA pogrąża się w totalnej degrengoladzie czego poświadczeniem mają być wspomniane już porażające statystyki dotyczące przestępczości.
Zarzuca się również, że od momentu przejęcia w kraju władzy przez ANC ugrupowanie nieżyjącego już Nelsona Mandeli dokonuje stopniowej „komunizacji” kraju m.in. poprzez wywłaszczenie białych i znacjonalizowanie kluczowych dla gospodarki sektorów. Nie potwierdzają tego jednak żadne znane nam indeksy takie jak chociażby prowadzony przez Heritage Foundation IEF (na rok 2015 total dla RPA wynosi 62.6, dla przykładu Włochy mają 61.7) czy ranking Doing Business.
W kwestii przestępczości problem ze wskaźnikiem dla RPA polega na tym, że zazwyczaj jest on podawany w wartościach bezwzględnych, bez przeliczenia na określoną liczbę mieszkańców. Jest to o tyle istotne, dlatego, że od lat 70-tych liczba ludności w RPA wzrosła ponad dwukrotnie, z 21 milionów w 1970 roku do 51 milionów w 2011. Tak więc wskaźnik przestępczości w ujęciu bezwzględnym będzie robił wrażenie, niemniej w przeliczeniu na mieszkańca aż tak drastyczny już nie będzie.
W zasadzie dane wskazują jednoznacznie, że od momentu upadku apartheidu wskaźnik spada. Według UNODC najwyższy wskaźnik przestępczości RPA miało w 1995 roku (czyli tuż po zniesieniu apartheidu) wynosił on wówczas 65 na 100 tys. mieszkańców, ale już w 2012 roku spadł do 32 czyli o ponad połowę. Takie dane w 2012 roku plasowały RPA w skali przestępczości dopiero na 15 pozycji w światowym rankingu.
Jeśli uważniej przeanalizować sytuację w RPA staje się jasnym, że rozwiązanie kwestii przestępczości nie leży w nostalgicznym wspominaniu minionych epok a po prostu w rzetelnej ocenie procesów dziejowych, od epoki kolonializmu do upadku apartheidu. Trzeba zdać sobie sprawę, że problem przestępczości wynika głównie z faktu, że biały człowiek w Południowej Afryce po prostu nie udźwignął swego brzemienia i przez blisko pół wieku blokował awans społeczny czarnoskórej ludności (głównie ludy Bantu) traktując ją jak nieporadne dzieci.