Krytycy współczesnego kapitalizmu, twierdzą, że wszystkiemu winny jest wolny rynek. Jednak wolny rynek, tj. rynek wolny od państwowego interwencjonizmu, nie istnieje. Zatem wszelkie utyskiwania na coś, co nie istnieje nie mają najmniejszego sensu. To, z czym dzisiaj mamy do czynienia, czy to w Stanach Zjednoczonych czy w Europie, czy w innych krajach naszego globu, to nie wolny rynek lecz rynek zniewolony. Zniewolony tysiącami przepisów, rozporządzeń, ustaw itp., mającymi de facto utrudnić wzajemną wymianę dóbr i usług między ludźmi niż ją ułatwić.
Amerykanie mówią o takim systemie „kapitalizm kumpelski” („crony capitalism”). Jak pisze Tom Palmer jest to system, w którym „upadające firmy są zwyczajowo wyciągane z tarapatów dzięki pieniądzom płaconym przez podatników, w którym kapitał narodowy to pulsujący nieustannie rój poszukujący dla siebie korzyści (rent seeking) złożony z lobbystów, biurokratów, polityków, konsultantów i innych wyrobników, i w którym mianowani urzędnicy Ministerstwa Skarbu i banku centralnego (Systemu Rezerwy Federalnej) nagradzają pewne firmy i krzywdzą inne”. Taki skorumpowany system, kontynuuje Palmer, „nie powinien być mylony z «kapitalizmem wolnorynkowym», który odnosi się do systemu produkcji i wymiany, jest oparty na rządach prawa, równości praw dla wszystkich, wolności wyboru i handlu (…), na prawie do korzystania z owoców swojej pracy, swoich oszczędności i inwestycji, bez obaw o ich konfiskatę i restrykcje ze strony tych, którzy zainwestowali nie w produkcję bogactwa, lecz w władzę polityczną ”1.
W tym kontekście bezzasadne staje się obwinianie wolnego rynku np. o generowanie nadmiernych nierówności, czy wręcz, jak czyni np. Thomas Piketty, uznawanie nierówności społecznych za najbardziej widoczny efekt systemu kapitalistycznego. Piketty i jemu podobni nie zdają sobie sprawy, że źródeł nierówności należy szukać gdzie indziej – w notorycznym pozbawianiu przez państwo i jego urzędników praw swoich obywateli do swobodnego rozwoju, wymiany i własności.
Nie można też obciążać winą kapitalizmu i wolnego rynku za tzw. „koszty transformacji”. Owe koszty ponoszone dziś przez sporą część społeczeństwa polskiego zarówno w kraju jak i na emigracji, mają swe źródło nie w przemianach, jakie się dokonały na przełomie 1988/89 roku, lecz w decyzjach lat późniejszych, które namiastkę kapitalizmu wolnorynkowego zamieniły stopniowo w kapitalizm kumpelski, z którym to dzisiaj mamy do czynienia.
Przypisy:
1 T. Palmer, Introduction: The Morality of Capitalism, [w:] The Morality of Capitalism, European Studnets for Liberty & Atlas Foundation, Arlington, USA, 2011, s. 14-15.