Obecne problemy systemu ochrony zdrowia w Polsce (i na świecie) wynikają z błędnego założenia, że dostęp do usług medycznych powinien być finansowany głównie poprzez ubezpieczenie (państwowe lub ewentualnie do spółki z ubezpieczeniami „prywatnymi”). Nie ma znaczenia czy w celu sfinansowania tego dostępu państwo „pobierze” od obywateli „składki” na ubezpieczenie lub podatki. Szkodliwe jest także obciążanie większych pracodawców (np. w USA) przymusem zapewniania swoim pracownikom ubezpieczenia. Takie regulacje sprawiają, że pracodawcy z części potencjalnych dochodów pracownika opłacają ubezpieczenia zdrowotne (które po wejściu ObamaCare mają już niewiele wspólnego z prawdziwymi ubezpieczeniami1).
Dekady funkcjonowania takich systemów sprawiły, że wielu ludziom dostęp do opieki zdrowotnej kojarzy się głównie (lub wyłącznie) z ubezpieczeniami. Należy jednak pamiętać, że brak ubezpieczenia nie musi i zazwyczaj nie oznacza automatycznego braku dostępu do lekarza. Jak pisał M. N. Rothbard „jest pewna prosta rzecz, w każdym typie wolnego społeczeństwa, która zapewnia powszechny dostęp do dowolnego dobra lub usługi, nie tylko służby zdrowia, edukacji albo jedzenia. Tą jednostką nie jest bon, ani dowód tożsamości, jest to dolar.”2 Oczywiście pieniądz można zamienić na ubezpieczenie jednak nie powinno być ono jedynym sposobem na skorzystanie z usług medycznych. Pieniądz lub też środki pozostające w dyspozycji człowieka pozwalają mu na zaspokajanie jego potrzeb zdrowotnych według jego własnych preferencji co sprzyja procesom rynkowym. W pewnym sensie za formę „ubezpieczenia” można także uznać instytucję jaką jest Rodzina, ponosząca wiele wydatków zdrowotnych w celu ochrony zdrowia swoich członków.
Prywatne ubezpieczenia zdrowotne mogą pełnić ważną funkcję informacyjną w prywatnym systemie ochrony zdrowia. Jeśli ubezpieczyciel odmówi jednostce ubezpieczenia np. na skutek jej złego stanu zdrowia (chroniąc w ten sposób innych ubezpieczonych o „niższym” ryzyku przed wzrostem składki lub ograniczeniem zakresu i w ostateczności swój biznes) oznacza to, że powinna ona skorzystać z innych form dostępu do usług medycznych takich jak abonamenty medyczne, czy płatności bezpośrednich za usługi, a nie być ciężarem finansowym dla innych. Sytuacja taka nie spowoduje więc braku możliwości skorzystania z usług medycznych, a jedynie delegowanie tego zadania do innych instytucji rynkowych, których zyski nie zależą od odpowiedniej selekcji ryzyka, a wręcz przeciwnie, od przyjmowania ryzyka nieakceptowanego przez ubezpieczycieli. Należy także zwrócić uwagę, że wysokie koszty za usługi medyczne nie są „dziełem” rynku, ale efektem ogromnej liczby regulacji państwowych znacznie ograniczających lub uniemożliwiających jednostkom swobodny wybór (np. obowiązkowe ubezpieczenia społeczne pozbawiające ludzi znacznej części dochodów, które mogliby przeznaczyć na określone usługi medyczne).
Ubezpieczenia wydają się atrakcyjne ze względu na relatywnie niską składkę i szeroki zakres usług. Wiele osób może je postrzegać jako studnię bez dna z której można czerpać swoje prawa do „darmowej” opieki zdrowotnej. W krajach Europy Zachodniej (np. Holandia, Szwajcaria), gdzie rzekomo funkcjonują „rozwinięte” systemy ochrony zdrowia, prywatne ubezpieczenia wkomponowane są w systemy publiczne i podlegają ich regulacjom (zakaz dyskryminacji ze względu na wiek, gwarancja kontynuacji ubezpieczenia, obowiązek przyjmowania wszystkich do ubezpieczenia bez względu na stan zdrowia itp.). Sytuacja taka powoduje wzrost składek, ogranicza konkurencję, a przede wszystkim transfer (redystrybucję) środków od osób młodych i zdrowszych do starszych i chorych, którzy permanentnie korzystają z usług medycznych (tak jak w typowych ubezpieczeniach społecznych). W odniesieniu do negatywnych trendów demograficznych taki stan rzeczy jest nie do utrzymania.
Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest dopuszczenie do konkurencji pomiędzy różnymi formami i zakresami dostępu do usług medycznych (ubezpieczenia, abonamenty medyczne, płatności bezpośrednie3, działalność charytatywna i wiele innych). W pierwszej kolejności musimy jednak zdać sobie sprawę, że same ubezpieczenia nie wystarczą by efektywnie chronić ludzkie życie i zdrowie. Zerwanie z tym mitem może być początkiem rozwoju prawdziwych ubezpieczeń i innych form dostępu do usług medycznych4.
2 M.N. Rothbard, Making Economic Sense, Ludwig von Mises Institute, Auburn 2006, s. 128-129
4 Przykładowo o rynkowych usługach ratownictwa medycznego patrz: https://mises.org/library/emergency-care-failed-market